Decyzję o wakacyjnym wyjeździe do Sozopola z żoną Asią i córką Gabrysią podjąłem właściwie sam. Asię przerażała wizja jazdy z Gabi autem przez kilka krajów, prawdziwy hektar drogi od domu. Jako, że nawet mój psychiatra mówi, że jestem urodzonym optymistą, namówiłem i wmówiłem jej, że wszystko będzie dobrze. Bo przecież jak inaczej mogło być :)