Artur Szpilka potrzebował sześciu rund, aby posłać ostatecznie na deski Mika Mollo. Mimo tego, że dwukrotnie leżał na deskach (za pierwszym razem moim zdaniem niesłusznie) podniósł się i po kombinacji prawy-lewy prosty wyłączył światło Mollo. Co cieszy to napewno bardziej dojrzała postawa Szpili w stosunku do poprzednich walk, widać było pewne niedociągnięcia, z których po samej walce zdawał sobie Artur sprawę. Teraz pozostaje czekać na walkę z Zimnochem 23 lutego – oby doszła do skutku.
Miałeś iść marszować dzisiaj, jednak odpuściłem ze względu na ból pięty. Ale jutro koniec laby :-)